Olsztyńska Strona Rowerowa
http://www.rowery.olsztyn.pl/?r=108

Narwiańska pętla
Łomża-Bronowo-Wizna-Grądy-Drozdowo-Łomża (95 km)
Dariusz Felba <fedar at gazeta dot pl> :: 2005-08-07 20:37:31

Są miejsca "tuż przy trasie", które niby znamy, choć tak naprawdę nigdy tam nie byliśmy. Wielokrotnie przemykamy tuż obok, słyszymy lub czytamy o nich, czasem natrafimy na nie przebiegając palcem po mapie. Wydają się pospolite - do chwili gdy się tam pojawimy. Wówczas odkrywamy zaszyty głęboko w puszczy, zasnuty mgłami czy zagubiony pośród rozległych rozlewisk i mokradeł zupełnie inny świat. Jednym z takich miejsc jest Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi.
Do Łomży dojechaliśmy o świcie - z rowerami przypiętymi do samochodu (taka teraz moda ;-). Samochód pozostał na bezpiecznym parkingu, a my już na rowerach ruszyliśmy na wschód. Do "innego świata" dotarliśmy zanim na dobre opuściliśmy miasto. Z mostu na wschodnich peryferiach Łomży roztacza się wspaniały widok na rozległą dolinę Narwi. Jadąc wzdłuż rzeki na pd. wsch. dojechaliśmy do Starej Łomży, czyli pierwszej lokalizacji obecnego miasta. Z owych czasów na jednym z tamtejszych wzgórz pozostało grodzisko - miejsce po grodzie zniszczonym przez Bałtów. Gdzieś w pobliżu są także ślady kościoła z pocz. XI w., ale nie udało nam się ich odnaleźć.
Kontynuując kierunek jazdy, przez Pniewo dotarliśmy do Gaci. Za wsią odbiliśmy na pn. wsch., by za Kotami znaleźć się na ścieżce przyrodniczej wiodącej przez dolinę. Wkrótce jechaliśmy wąską żwirówką, po obu stronach której ciągnęły się rozległe,przepłukiwane rzeczną wodą mokradła. Czasami pośród traw udawało się nam dostrzec żerujące bociany, łabędzie i inne ptactwo. Zupełnie nieoczekiwanie nasz szlak zniknął pod wodą. Zawrócić - to dla rowerzysty dyshonor ;-), więc ostrożnie zapuściliśmy się w rozlewisko, celując między dwa rzędy krzaków wyznaczające bieg drogi. To był najfajniejszy odcinek trasy: prześwietlona promieniami majowego słońca, czysta, czasami sięgająca po piasty kół woda przelewała się przez twarde, żwirowe podłoże, a sprzed rowerów umykały ławice małych rybek. Droga to podnosiła się wynurzając z wody, to znów opadała, znikając pod powolnym nurtem. Tak dotarliśmy do głównego koryta Narwi, przejechaliśmy przez drewniany most i wyjechaliśmy po drugiej stronie doliny w Bronowie.
Dalej, szosą biegnącą północnym skrajem doliny, podziwiając z góry wijącą się po prawej stronie rzekę, udaliśmy się do Wizny. W Wiźnie, byłym mieście o średniowiecznym rodowodzie, odnaleźliśmy zarówno ślady początków jej historii (grodzisko dat. na XI-XIII w.), jak i przeszłości niezbyt odległej (wojna obronna 1939 r.). W okolicy znajduje się więcej miejsc związanych z walkami 1939 r. Ze wsi ruszyliśmy w górę rzeki do mostu, którym po raz kolejny przekroczyliśmy Narew. Za mostem na pn. wsch. rozciągają się biebrzańskie bagna, z pewnością cel kolejnej rowerowej wyprawy. To zwrotny punkt naszej pętli.
Szosą biegnącą wsch. stroną Narwi przez podmokłą dolinę udaliśmy się na południe. Ciekawostką tego odcinka są osadzone na słupach stojących wzdłuż drogi bocianie gniazda, rejestrowane w europejskim rejestrze . Przed wsią Grądy-Woniecko zjechaliśmy ze szlaku, aby nad brzegiem rzeki trochę się posilić i nabrać sił przed dalszą podróżą. Postanowiliśmy skrócić trasę przecinając dolinę, ale utknęliśmy wśród rozlewisk i starorzeczy. Ostatecznie nadrobiliśmy kilka kilometrów :-). Za Grądami zjechaliśmy na żwirówkę usypaną na rozlewiskach. Jadąc, musieliśmy omijać glębokie dziury - wynik działalności bobrów. Po kilku kilometrach dotarliśmy do miejsca, gdzie już byliśmy - odcinka ścieżki przyrodniczej dochodzącego do drewnianego mostu. Kolejna przeprawa przez Narew, ponownie wieś Bronowo, ale tym razem za wsią odbiliśmy na zach.
W Krzewie szlak zbliża się do koryta rzeki, więc znów mogliśmy podziwiać walory doliny Narwi. Tak dojechaliśmy do Drozdowa - gniazda rodu Lutosławskich. "Rzut okiem" na rodową kaplicę na miejscowym cmentarzu, a potem trochę wytchnienia w chłodnych pomieszczeniach muzeum przyrodniczego mieszczącego się w dworku Lutosławskich (dzień był upalny). Obejrzeliśmy bogatą ekspozycję muzeum: zwierzęta lądowe i ptaki zamieszkujące okoliczne tereny, dużą kolekcję motyli, a nawet fragment koścca mamuta. Kolega uścisnął łapę niedźwiedziowi, a ja przeprowadziłem eksperyment "gilania" łosia ;-).
Po tej lekcji przyrody wyruszyliśmy na ostatni odcinek naszej trasy. Trzymając się wciąż rzeki minęliśmy rezerwat Kalinowo i po kilku km dotarliśmy do mostu, od którego rozpoczęliśmy podróż. Kolejna przeprawa przez Narew, morderczy podjazd na wysoki w tym miejscu brzeg doliny, dojazd do parkingu z naszym samochodem i rowerowa wyprawa dobiegła końca. Niestety nie starczyło czasu na zwiedzanie fortów w Piątnicy - może innym razem.
Po tej trasie pozostał pewien niedosyt. Co dalej? Skansen w Nowogrodzie, forty w Piątnicy, Strękowa Góra, Tykocin, dolina Biebrzy, fortyfikacje w Osowcu to miejsca wyznaczające bieg przyszłej, większej wyprawy.
Do zobaczenia na szlaku!

Przebieg trasy wg miejscowości:
Łomża-Stara Łomża-Siemień Nadrzeczny-Pniewo-Gać-Lutostań-Koty-Bronowo- Niwkowo-Wizna-Grądy-Woniecko-Bronowo-Kosaki- Krzewo-Niewodowo-Drozdowo-Kalinowo-Łomża

powrót