Olsztyńska Strona Rowerowa http://www.rowery.olsztyn.pl/?r=62 Rudziska Pasymskie Olsztyn-Tylkowo-Pasym-Rudziska Pasymskie (75 km) Maciej Giernatowski <maciej dot giernatowski at poczta dot fm> :: 2003-03-15 21:41:11 Wyruszyłem z Olsztyna po 8-mej, gdy już się trochę rozwidniło, pustą i suchą szosą w kierunku na Butryny. Jazda w ponurym lesie nie zapowiadała słonecznego i ciepłego dnia. Żółty znakowany szlak rowerowy opuściłem odbijając na wschód. Dalej była Nowa Wieś gdzie zjechałem z drogi asfaltowej na gruntową drogę zgodnie z czerwonymi znakami, które poprowadziły mnie do Łajs, na południowym krańcu jeziora Kośno. Wieś o tej porze roku była cicha i wyludniona. Nawet żaden pies nie obszczekał samotnego rowerzysty... Z lasu wyjechałem we wsi Tylkowo, gdzie obejrzałem z bliska nieczynny już młyn wodny . Wzdłuż jeziora Kalwa dojechałem do miasta Pasym i przed ratuszem czekałem na umówione spotkanie z zaprzyjaźnionym rowerzystą ze Szczytna. We dwóch wjechaliśmy w ulice Pasymia, by dotrzeć na mieszczący się na wzniesieniu stary cmentarz z XVII wieku. Podobno chowano tu ofiary epidemii cholery. Cmentarz i znajdująca się w jego obrębie kaplica niestety jest w opłakanym stanie. Ruszyliśmy na północ z lewej strony trzymając się niezwykle rozwiniętej linii brzegowej jeziora Kalwa. Po chwili zobaczyliśmy grodzisko leżące na niewielkim cyplu. Widok na jezioro był przepiękny. Wjechaliśmy do Rudzisk Pasymskich - następnej letniskowej wioski, która o tej porze jest wymarła. Przygnębiającego wrażenia dopełniła ruina budynku dawnego Mazurskiego Uniwersytetu Ludowego – założonego i kierowanego przez Karola Małłka po ostatniej wojnie. To smutne, że tak traktujemy pamiątki związane z przeszłością Warmii. Za rok, dwa nie będzie już czego ratować . Niedaleko na wzgórzu jest miejsce po dawnym torze saneczkowym i skoczni narciarskiej...Ach te współczesne dyskusje o przedłużeniu sezonu nad jeziorami...Taka refleksja z trasy. W okolicznym lesie odnaleźliśmy doskonale zachowany bunkier należący do Olsztyneckiej Linii Umocnionej. Znakowane szlaki rowerowe poprowadziły nas dalej wzdłuż brzegu jeziora przez Miłuki i Michałki. Za tą ostatnią wioską odbiliśmy polną drogą na zachód i tuż za torami linii Olsztyn–Szczytno, dzięki pomocy napotkanej pani udało nam się odszukać w krzakach zbiorową mogiłę 6-ciu osób zastrzelonych w 1945 roku przez Sowietów, o czym dowiedzieliśmy się oczywiście od niej. Dojechaliśmy do szosy Olsztyn–Szczytno, gdzie rozstałem się z towarzyszem mojej eskapady. Pustą jak na te porę dnia drogą, przez Nową Wieś o 15-tej dotarłem do Olsztyna. Minął tydzień - spadł pierwszy śnieg i złapał mróz... Zaczęła się zima. |
powrót |