Województwo łódzkie, powiat zgierski, gmina Głowno.
Lokalizacja: 51.9862N, 19.6924E [pokaż mapę]
"W TYM MIEJSCU DNIA 12.9.1939r • POLEGŁ BOHATERSKO • Ś.P. • PPŁK TADEUSZ MIKKE • D-CA 15 PUŁKU UŁANÓW • POZNAŃSKICH".
Naocznym świadkiem śmierci ppłk Mikke był oficer rezerwy 7 d.a.k. ppor. Nowakowski.
Z fragmenów jego wspomnień:
"Nasz punkt obserwacyjny miał być ruchomy i posuwać się z przednimi oddziałami nacierających pieszo ułanów. Zadanie więc było trudne. Idąc ze stanowiska baterii skręciłem po pewnym czasie z pola na boczną drogę, wiedząc, że w jej rejonie znajduje się dowódca 15 pułku. Towarzyszyło mi trzech żołnierzy. Razem z Hołysiem szli bomb. Paczkowski i Biniak. Warkot rozwijanego bębna z drutem telefonicznym uświadamiał mi ich obecność. Odnalazłem dowództwo pułku i zgodnie z rozkazem minąłem je rozwijając linię telefoniczną i ciągnąc ją do wysuniętego szwadronu por. Gardulskiego czy też rtm. Buszkiewicza. Może uszedłem z pięćset metrów, gdy nagle za mną, w miejscu postoju dowódcy pułku, rozległy się strzały z karabinów maszynowych. Salwy stawały się coraz gęstsze i przemieniały się w jeden ciągły grzechot, świadczący o udziale w walce wielu karabinów.
- Wracamy do ppłk Mikkego - rozkazałem Hołysiowi. Przetnijcie drut i z telefonem wracamy razem do dowództwa pułku. Pochylcie się i ostrożnie.
Czułem że tam będę potrzebny. Aby lepiej zorientować się w położeniu dowództwa i sytuacji wysunąłem się z rowu. W tym momencie salwa z karabinu maszynowego przerwała mi mundur w kilku miejscach łamiąc mi palec u lewej ręki oraz raniąc w prawe ramię. Wpadłem do rowu, w podnieceniu nie czując bólu.
- Wepnijcie aparat w linię - rozkazałem, zamierzając strzelać na lasek z przeciwnej strony drogi z którego ostrzeliwali Niemcy naszego pułkownika i jego sztab. Bronił się ppłk Mikke zaledwie jednym karabinem maszynowym i karabinami kilku ułanów. Daremnie kpr. Hołyś usiłował zorganizować łączność. Drut był chyba zerwany. Łączności nie uzyskaliśmy.
Pochyleni, biegliśmy rowem do ppłk Mikkego. Wraz z Hołysiem i Paczkowskim, niosącymi aparat telefoniczny dobrnąłem jakoś do ppłk Mikkego. Leżał on w rowie wzdłuż drogi, oddzielającej go od zagajnika, z którego strzelali Niemcy. Leżał wraz z mjr Chłapowskim, rtm. Braunkiem, por. Niegolewskim, Kościelskim, Szczęśniewskim i zaledwie kilku czy kilkunastu innymi żołnierzami. Por. Aleksander Lassow odebrał karabin maszynowy z rąk rannego kaprala i po paru salwach wypuścił go, ranny dwukrotnie w płuca. Rtm. Braunek otrzymał postrzał w policzek. Padł trębacz pułku i dwaj ułani. Niemcy za chwilę przeprawią się przez drogę i zaczną do nas strzelać wzdłuż rowu, którego fosa jest jedyną naszą osłoną.
Przełażę przez drogę - zawołał ppłk Mikke - cały ogień skierować na prawą stronę. Co chwilę z nielicznej naszej grupy ubywał ktoś zabity lub ranny. Chyba za chwilę koniec, myślałem ładując na nowo mało przydatny pistolet.
- Idą nasi - zawołał mjr Chłapowski, leżąc obok dowódcy …
- to chyba Buszkiewicz i Gardulski.
- Gdzie, gdzie? porwał się ppłk Mikke i podniósł z rowu, aby lepiej ogarnąć wzrokiem przedpole.
W tej chwili trzy kule z karabinu maszynowego trafiły go w głowę. Pułk stracił dowódcę…"
Źródło: www.cytadela.aplus.pl
Fot. Piotr Gapiński