Olsztyńska Strona Rowerowa
http://www.rowery.olsztyn.pl/?r=81

Wiosenna przygoda, ruiny i kurhany
Morąg-Markowo-Miłakowo-Stolno-Wapnik (100 km)
Maciej Giernatowski <maciej dot giernatowski at poczta dot fm> :: 2004-05-07 19:27:39

Tak jak rok temu postanowiliśmy wykorzystać ostatni moment przed tym, kiedy wiosenna przyroda zazdrośnie ukryje za ścianą liści wszelkie tajemnice lasu. Później będzie już trudno głębiej zajrzeć w gęstwinę i odszukać to, co nam się udało jeszcze bez większego wysiłku.
Ruszyliśmy pociągiem do Morąga, skąd rowerami od razu wyjechaliśmy szosą na Pasłęk by po kilku kilometrach odbić na północ do Markowa. Tam obejrzeliśmy ruiny pałacu i całe historyczne założenie wsi nadanej w połowie XVI wieku rodzinie Dohnów i będącej w ich posiadaniu do roku 1945. Ostatnim razem jak tu byliśmy pałac wyglądał trochę lepiej. Ironią historii jest to, że pałac został opuszczony dopiero ćwierć wieku temu i od tej pory nieustannie ale i skuteczne popadał w ruinę.
Pojechaliśmy dalej szosą do wsi Strużyna gdzie opuściliśmy szosę, by wjechać na gruntową drogę w kierunku wsi Warkałki i by zagłębić się w las. Tam odnaleźlismy dwa kurhany z przed około 2100 lat. Mniejszy doskonale zachowany i prawdopodobnie nigdy nie ruszany, na drugim widać ślady kopania prawdopodobnie jeszcze przez niemieckich archeologów z okresu z przed drugiej wojny światowej.
Dotarliśmy do szosy Miłakowo – Pasłęk i pięknym długim zjazdem, z wiatrem w plecy bez wysiłku osiągając prędkość 35 km/h wpadliśmy do Miłakowa. Stąd kolejną, pustą szosą udaliśmy się na północ w kierunku Ornety. Po prawej stronie rozciągała się dolina Pasłęki a my odbiliśmy w kierunku rzeki - do wsi Stolno. To kolejna posiadłość tym razem lepiej zachowana i obecnie restaurowana. W dworskim parku stoją potężne dęby na dawnym cmentarzysku kurhanowym z epoki brązu. Można tam zobaczyć pięć okazałych kurhanów, z których archeolodzy wydobyli popielnice ceramiczne kulisto i płaskodenne.
Ruszamy na południe wzdłuż Pasłęki.
Zgodnie z tytułem – ruiny i kurhany już były, przyszła pora na przygodę, którą okazał się zamiar pokonania rzeki...
Widzieliście te urwiste zbocza doliny Pasłęki w tamtych okolicach? Najpierw trzeba było znaleźć odpowiednie drzewo leżące w poprzek rzeki. Oczywiście najlepiej było to zrobić z góry z wysokości dwudziestu kilku metrów. Na szczęście rzadka jeszcze szata roślinna pozwalała na takie szukanie z góry, co i tak nie uchroniło nas od paru zejść i podejść z rowerami pod te niesamowicie strome ściany. To doskonały teren na obóz kondycyjny przed wyprawą wspinaczkową (na poprawienie kondycji polecam noszenie roweru na plecach ;-).
Po drugiej stronie rzeki wybraliśmy najdłuższe i najostrzejsze podejście by mokrzy od potu i wykończeni wysiłkiem, wyjść obok kurhanu pod wsią Wapnik (która to wieś ma swoją stronę internetową http://wapnik.republika.pl/).
Kurhan ten określony został jako miejsce pochówku wodza pruskiego plemiona Pogezanów – Autume jednego ze znamienitych przeciwników Zakonu Krzyżackiego podczas powstania w 1260 roku.
Z Wapnika przez Konradowo, Światki, Jankowo, Różynkę, Bukwałd dojeżdżamy do Barkwedy gdzie jeszcze oglądamy doskonale widoczne o tej porze roku wały grodziska. W miejscu tym jest stary cmentarz, przy którym stoi znany Dąb Napoleona.
Stąd pozostało już niedaleko do powrotu do domu.
Po ośmiu godzinach i 100 km włóczęgi wróciliśmy do Olsztyna.

powrót