Olsztyńska Strona Rowerowa http://www.rowery.olsztyn.pl/?r=77 Z depresji na wyżyny Pasłęk-Krosno-Węzina-Weklice-Pomorkska Wieś-Milejewo-Elbląg (60 km) Michał Szymański <dyrex at poczta dot onet dot pl> :: 2004-02-28 11:34:41 Zaczęliśmy od zwiedzania Holąd Pruskich, czyli obecnego Pasłęka. W mieście zobaczyliśmy ślady średniowiecznych obwarowań oraz stare miasto (jakoś tak wyszło, że pominęliśmy średniowieczny zamek) Później pomknęliśmy lotem strzały na południe w okolice Kanału Elbląskiego, gdzie mogliśmy zobaczyć jedną z działających pochylni. Zespół pochylni jest obiektem niezwykłym w skali europejskiej. Pochylnie zostały wybudowane w latach 70tych XIXw. i miały pozwolić na pokonanie 99 metrowej różnicy poziomów statkom płynących na szlaku między Elblągiem i Ostródą. Rozważano stworzenie seri śluz, niestety te nie działałaby dobrze ze względu na mały przepływ wody.Tak więc problem rozwiązano inaczej: stworzono system przewożący statek na wózkach. Co ciekawe mechanizm ma zasilanie wyłącznie wodne. Następnym punktem naszych zainteresowań było jezioro Drużno, które już w XIXw. było uznawane za obiekt ciekawy ze względu na faunę i florę zamieszkującą ten zbiornik. Na obszarze jeziora utworzono rezerwat, którego zadaniem jest ochrona miejsc lęgowych ptactwa wodnego i błotnego. Poniżej fragmenty ze XIX wiecznego "Słownika Geograficznego" . "Jezioro dośc znaczne i ze wszech miar warte opisu, północna część leży w Prusiech zachodnich południową częścią we wchodnich... Woda ogółem dość jasna, przejrzysta , jest miękka, trąci nieco mułem z powodu gruntu zamulonego, szlamiastego. Mówią, że niektóre miejsca na gruncie są ciepłe. Latem woda bardzo się rozgrzewa; zimą zamarza wprawdzie, ale nie jest bezpiecznie chodzić po lodzie, gdyż po onych ciepłych miejscach pozostają otwory. Na szlamiastym gruncie tworzą się bowiem eksplodujące gazy.. Lud zabobonny teraz jeszcze przypisuje te eksplozje złemu jakiemuś bóstwu, które zowie się po starosłowiańsku Wichert." Z okolic jeziora odbiliśmy na południe w kierunku wysoczyzny, co od razu dało się odczuć przez solidny podjazd. W okolicach Weklic zdecydowaliśmy się odszukać dwa grodziska, jednakże efekt był żałosny: dużo sobie ponosiliśmy rowery a grodzisk nie znaleźliśmy. Za to była przeprawa przez bystry strumyk, który niektórzy (znalazł się tylko jeden odważny - Robin) pokonali bez zsiadania z roweru. Reszta pokonała strumień przechodząc po przewalonych pniach. Nie był to oczywiście koniec atrakcji tuż przed Pomorską Wsią wjechaliśmy w niezłe błoto przez które musieliśmy przepychać rowery. Miałem wrażenia że stojące na okolicznych polach krowy nie mogły wyjść z podziwu co nas podkusiło żeby nasze rowery z taką zawziętością taplać w kąpieli błotnej. Ze względu na zbliżający się zmierzch zrezygnowaliśmy z pokonywania reszty drogi po drogach polnych i podjechaliśmy do Elbląga asfaltem klasy lux. Oczywiście w Elblągu zwiedziliśmy starówkę i przez to spóźniliśmy się minutę na pociąg...co wcale nie zepsuło humorów uczestników.
Opis trasy pochodzi z serwisu http://michal.szymanski.free.fr/WypadyRowerowe/ |
powrót |