Olsztyńska Strona Rowerowa
http://www.rowery.olsztyn.pl/?r=7

Wysoczyzna Elbląska
Elbląg-Frombork-Braniewo-Orneta-Olsztyn (170 km)
Piotr Gapiński <piotr dot gapinski at wp dot pl> :: 2001-05-01 23:06:38

Pomysł by pojechać "dalej niż do Elbląga" zrodził się już podczas trasy Depresja (Sopot-Elbląg). Kuszące, zielone wzgórza wysoczyzny elbląskiej zapraszały do zwiedzenia okolicy i... pojechaliśmy. W sobotni ranek wsiedliśmy do pociągu i już przed godziną 9 byliśmy na miejscu. Elbląg przywitał nas pogodą mało ciekawą ("jak będzie padało to wracamy") oraz całkiem udanymi ścieżkami rowerowymi którymi udało nam się dojechać aż do lasu miejskiego (kierunek na Milejewo). Po drodze były kaskady na rzeczce Kumiela, pokonywanie niewielkich wzniesień (miejscami do 70 metrów!) oraz survival. Jednym słowem teren bardzo urozmaicony, drogi i ścieżki kręte a do zalewu wiślanego wciąż daleko. Po dwóch godzinach zmagań okazało się że nawet nie wyjechaliśmy za granice miasta Elbląg i generalnie choć jest miło i okolica bardzo ładna - wciąż kręcimy się w koło.
Zmieniamy plan jazdy i nie przejmując się drogami jedziemy niemal na przełaj w kierunku Suchacza czyli w kierunku zalewu wiślanego. Po drodze, we wsi Łęcze, ciekawostka - zdekompletowany wiatrak. Robi wrażenie. Dalej droga wiedzie do Kadyn których atrakcją są wielkie dęby w rezerwacie Kadyński Las. Z Kadyn jedziemy brzegiem zalewu do Tolkmicka i dalej do Fromborka (trasa wiedzie Szlakiem Kopernikowskim) - miasta znanego głównie z faktu iż w latach 1512-1516 i 1522-1543 mieszkał w nim i pracował Mikołaj Kopernik.
Na miejscu zwiedzamy Katedrę - mamy dużo szcześcia bo trafiamy na koncert organowy urządzony specjalnie dla zwiedzających kościół zakonnic z Hiszpanii. Niesamowita akustyka wnętrza i świadomość, że może gdzieś w ławce obok jakieś 500 lat temu siedział Kopernik znakomicie potęguje efekt. Trochę dziwi fakt iż nie ustalono gdzie pochowano Kopernika... Przewodniczka mówiąc o jego śmierci zakreśliła ręką po okolicy bliżej nieokreśloną figurę mówiąc - tutaj został pochowany...
Ruszamy w dalszą drogę i tuż przed Braniewem natrafiamy na ogromny cmentarz Armii Czerwonej w trakcie renowacji nagrobków (na wielu nagrobkach są całkiem nowie dopiski rodzin które tutaj odnalazły mogiły krewnych). W Braniewie atrakcją jest ogromny kościół oraz ujście rzeki Pasłęki odległe o jakieś 10km. Przezornie najpierw sprawdzamy kiedy mamy pociąg powrotny i... jedziemy nad zalew wiślany w nadziei że zdążymy wrócić na czas. Jak na złość nie trafiamy na właściwą drogę i zamiast do Nowej Pasłęki trafiamy na wał przeciwpowodziowy którym dojeżdzamy DO GRANICY PAŃSTWA! Koniec świata - czas wracać do domu. Dopiero teraz rozpoczęła się walka z czasem. Do przejechania 26km, droga jest fatalna a ostatni pociąg raptem za 40 minut!
To był prawdziwy pościg ale udało się. Z radości wydłużamy sobie wyprawę i zamiast do Olsztyna jedziemy do Ornety by nastęnego dnia ponownie wyruszyć w trasę.
Zwiedzamy Krosno z kościołem bliźniaczo podobnym do tego ze Św. Lipki pod Kętrzynem, Opin, Lubomin oraz zespół pałacowy w Smolajnach (Pałac Biskupów). W Dobrym Mieście zwiedzamy katedrę oraz dawne Seminarium Duchowne (obecnie przeniesione do Redykajn pod Olsztynem). Dalsza trasa wiedzie przez Glotowo (zwiedzamy Kalwarię i kościół), Kwiecewo, Różynkę (na miejscowym cmentarzu zjaduje się pomnik żołnierzy poległych podczas I Wojny Światowej) oraz Bukwałd (warto zobaczyć śluzę na rzece Łyna).
Na zakończenie drugiego dnia wyprawy - kąpiel w jeziorze Żbik w Likusach pod Olsztynem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie pora roku... W końcu 24-go września woda jest już całkiem zimna (trzeba było widzieć miny ludzi spacerujących w okolicy, którzy nam się przyglądali :-) Teraz pozostało dojechać do domu. Wybieramy trasę rowerową rozpoczynającą się w Gutkowie i kończącą się w atrakcyjnym krawężnikiem w okolicach stacji benzynowej na ul. Bałtyckiej.
Niby wszyscy powinni być zadowoleni... trasa rowerowa jest, pieniążki na inwestycję wydane rozsądnie a to, że trasa nie ma początku ani końca to już szczegół.
Na chwilę zatrzymujemy się jeszcze przy olsztyńskich wiaduktach kolejowych, parę zdjęć na olsztyńskiej starówce i... to koniec.

powrót